A w nim bogactwo różnorodności! Książki z obrazkami i migdałowe ciasteczka, ciepłe skarpetki i cukierki, wełniane rękawiczki i czekolada, kostki do gry, szachy, statki parowe, samochody, długie pociągi, samoloty, lalki, pajacyki. Wystarczy nakręcić sprężynę, żeby samolot wzbił się w powietrze, pajacyk zaczął tańczyć, a długi pociąg ruszył pędem przez pokój, nie potrzebując nawet torów, żeby lalka otwierała i zamykała oczy. Cały świat dziecięcych marzeń znajduje się w koszu Świętego Mikołaja!
Święty Mikołaj spełnia wszystkie marzenia i pojawia się osobiście w odpowiedzi na pisane w pocie czoła i ze ślinką na ustach listy. A jeśli którejś zimy, karząc niegrzeczne dziecko, Święty Mikołaj nie przychodzi, jest to bez wątpienia jeden z najtragiczniejszych dni w całym kalendarzu dzieciństwa.
Diabeł jest klasyczny, wymazany czarną sadzą, w czerwonej koszuli i z pokaźnymi rogami, i on także niesie swój kosz wypełniony rózgami z wikliny.
Takie przedstawienia odbywały się w każdej szkole. Oczywiście Święty Mikołaj nie był ani multimilionerem, ani właścicielem kopalni złota, żeby móc podarować prezent każdemu dziecku w Polsce. Tak więc mądrzy rodzice, zdając sobie sprawę z tego faktu, pomagali mu ze wszystkich sił. Przecież w każdym mieście są tysiące dzieci i Święty nie jest w stanie wszystkich odwiedzić. I wtedy za pośrednictwem mamy, wkłada swój dar pod poduszkę rozgrzaną marzeniami i oczekiwaniem.
Ale w Polsce Święty Mikołaj nie był jedynie symbolem dzieciństwa, ale także patronem zakochanych. Ozdabiał pozłacane miotły żywymi różami (a trzeba zauważyć, że w grudniu wcale niełatwo o te kwiaty i ich ceny szybują w górę), przywiązując je szerokimi, czerwonymi wstążkami do trzonków i dołączając listy z pogróżkami. Jeśli bohaterka nie będzie się dobrze sprawować, to za rok dostanie jeszcze większą miotłę! Ile marzeń zakochani pokładali w tych kwitnących miotłach Świętego Mikołaja!
Święty Mikołaj nie zapominał też o najbiedniejszych dzieciach, a pomagały mu w tym dzielnie różne organizacje i stowarzyszenia charytatywne. Tak więc trudno było znaleźć jakieś polskie dziecko, które 6 grudnia pod poduszką, nie znalazłoby chociaż paczki z ciepłym, wełnianym szalem i cukierkami.
Nie wspominając już o narzeczonych, którym Święty Mikołaj ofiarował nawet pierścionki zaręczynowe z brylantami.
Kiedy przybyłam do Bari, takie było moje wyobrażenie o tym świętym staruszku, przypominającym należącego do rodziny dziadka, wędrującego od domu do domu z prezentami. W Bari obraz ten niespodziewanie uległ zmianie!
Ten dobroduszny dziadek z długą, białą brodą pojawił się jako mędrzec, doradca z Nicei. Zmienił się w świętego czczonego przez marynarzy, który chroni w czasie morskich katastrof. Prawie w każdym domu w Apulii, w każdym sklepie w Bari znajduje się obrazek ze Świętym Mikołajem.
s. 232-233