„Arystokraci nędzy”, czyli Kazimiery Alberti opowieść o odrzuconych

Mamy tu do czynienia – podobnie jak w przypadku Róży – z dość szablonowym „pełnym człowiekiem”[7], kobietą na wskroś współczesną i wyzwoloną. Ale w tych powieściach nie fabuła wydaje się najważniejsza, lecz napisane z publicystyczną pasją opisy odrzucenia nędzarzy, samotności „mieszańców”, „kundli ludzkich”. I choć Alberti nie starczyło talentu, a może tylko chęci dopracowania tekstów, by przekonująco przedstawić wszystkie postaci, umotywować ich działania, nie ulegać schematom i uproszczeniom, to należy – za krytykami międzywojnia – powiedzieć, że posiadała ona ogromną wrażliwość społeczną i talent do opisywania tzw. dołów społecznych. To właśnie postaci drugo-, trzecioplanowe, pejzaże, tła, miejsca ważne tylko w niektórych rozdziałach tych książek, stanowią o ich wartości. Dziś już nie rażą erotyczne sceny, przez które pisarka była oskarżana o pornografię[8], ale opisy getta czy wiejskiej lub miejskiej biedy wydają się nadal żywe i poruszające, a obserwacje i refleksje na palące wówczas tematy przynajmniej częściowo aktualne.

* * *

Ci, którzy wchodzą do porządnych mieszczańskich domów drzwiami od kuchni, od podwórka, mieszkający w ciasnych, gnijących mieszkaniach, nieogrzewanych ruderach. Ci, którzy wierzą w nieprawdopodobne wręcz zabobony, którzy są mięsem armatnim w cudzych wojnach. Obcy: innej wiary, nieznani, odepchnięci, niechciani, niebezpieczni, obecni w publicznym dyskursie tylko przy okazji akcji charytatywnych, jako przestroga lub na prawach „egzotycznego” zjawiska. Tacy, których się nie dotyka i do których się nie mówi. Sami pozbawiani głosu. Słudzy, pomywacze, chłopi, robotnicy, Żydzi z getta, wychrzty: nędzarze.

Opisywaną przez Kazimierę Alberti nędzę można rozumieć dwojako: po pierwsze w dosłownym, ekonomicznym znaczeniu, po drugie: jako formę odrzucenia przez społeczeństwo. Najtragiczniejsze w skutkach jest odrzucenie uświadomione, rejestrowane ze wszystkimi szczegółami, a więc tym boleśniejsze; prowadzi ono do zaprzeczenia własnej tożsamości, rozdwojenia, znienawidzenia siebie, do prób zmiany stanu rzeczy, ucieczki. Ale nędzy – obojętnie: żydowskiej, robotniczej czy chłopskiej – nie można się pozbyć przez samo wyrwanie się z getta, suteren czy wsi.

s. 75-76

 

[7] Pojęcie zastosowane przez Alberti określa tym mianem Różę po metamorfozie, w pełni oddaną sprawie pomocy biednym i potrzebującym – zob. Alberti 1931: 320. Wszystkie cytaty przytaczam w oryginalnej pisowni.

[8] Skonfiskowano pierwszy nakład utworu Ci, którzy przyjdą, o czym rozpisywały się ówczesne gazety.