To kolejny przykład ukazujący skalę dewastacji ludzkiej woli i psychiki przez wojenny kataklizm.
Przesyłam ci ogromny płat granatowego nieba Nervi i zapach glicynii z Sant’Ilario, który może nie ulotni się zupełnie z tego listu podczas siedmiu dni podróży. Oraz fotografię tego wybrzeża, aby pomogła ci marzyć i przetrwać.
Płat granatowego nieba i zapach glicynii – jakaż niestandardowa to kontrabanda. W tej synestezyjnie skondensowanej przesyłce zawiera się piękny dar dla umęczonej złymi obrazami przyjaciółki. Alberti zdaje sobie sprawę z pierzchliwości widoku i efemeryczności sensualnego odczucia, lecz podejmuje próbę reanimacji wyobraźniowych mocy Marii. Jako wymierny wyzwalacz marzenia dołącza fotografię wybrzeża Nervii, która, niczym proustowska magdalenka, pozwoli jej przeszukać w głębi pamięci utracony wspólny czas.
List z Nervii, który stanowi zwieńczenie Magia Ligure, roztajemnicza intencje autorki. Ukazuje, że cała, przeładowana historycznymi informacjami, przewodnikową treścią, reporterską swadą, tetralogia ma swych ukrytych adresatów. Z pozoru książka dla wszystkich wydaje się teraz zapisem intymnym, pięknym darem sporządzonym z miłości, przyjaźni i współczucia dla kilku konkretnych bliskich Alberti osób. Czy to dla Marysi Grabowieckiej, czy Zofii Gałązkowej, Jarosława Iwaszkiewicza, czy jeszcze jakiejś nieznanej, jakiegoś nieznanego. Możemy zatem zmienić tryb lekturowego odbioru i zaniechać czytania reportaży z Kalabrii, Apulii, Ligurii i Campanii, a zacząć wertować dziennik dla przyjaciela, familiarny gest współczucia, podniesienia na duchu, ponownego zaczarowania radością i urodą życia zapisaną w tych włoskich opowieściach z tysiąca i jednej nocy.
Między Ustami… a brzegiem Nervi
Początek włoskiej twórczości Kazimiery Alberti stanowi tom Usta Italji z 1936 roku napisany w języku polskim, a zamyka La bocca dell’Italia – tom wydany w języku włoskim w kwietniu 1963 roku. Mąż Kazimiery Alberti Alfo Cocola we włoskim wydaniu nie zawarł dedykacji poetki pomieszczonej w wersji polskiej: Najgłębszemu przyjacielowi – mężowi mojemu poświęcam. Zamieścił natomiast Wstęp, w którym możemy przeczytać:
s. 63